
Amerykanie wpadli w panikę, reszta świata dopiero się rozgrzewa. Powód? Oto okazało się, że niezwykle popularna internetowa usługa lokalizacyjna, znana w Polsce pod nazwą Mapy Google śledzi użytkowników. Niemożliwe? A jednak (przyznajemy się do szczypty ironii). Jak się bowiem okazuje wystarczy wpisać w polu wyszukiwania zamiast jakiegokolwiek miasta, lokalizacji czy adresu własne... imię i nazwisko. Rezultaty potrafią być zaskakujące.
Mapy Google nie mają ostatnio najlepszej passy. Po wpadce z edytorem map w tej usłudze (na tyle poważnej, że Edytor Map w Google Maps został na jakiś czas zablokowany) oraz z przekierowywaniem na Biały Dom po wpisaniu w polu wyszukiwania rasistowskich określeń, przyszedł czas na kolejne "rewelacje".
Amerykańscy dziennikarze z przerażeniem stwierdzili, że po wpisaniu swoich imion i nazwisk, popularna usługa Google usłużnie pokazuje miejsca, w których często przebywają lub, z którymi dana osoba jest w jakiś sposób związana. Problem jest o tyle poważny, że takie wyszukiwanie może przeprowadzić każdy, znający nazwisko osoby, której miejsce pobytu go interesuje. Nie jest wymagane żadne uwierzytelnianie, podanie hasła - nic. Po prostu wpisujesz imię i nazwisko a Google Maps pokazuje miejsce, gdzie dana osoba przebywa często.
Z pewnym niepokojem zaczęliśmy sprawdzać jak to funkcjonuje u nas. Rezultaty są jednak mieszane i dają pewną nadzieję, która pozwoli nam - polskim użytkownikom usługi Google Maps - nie wpadać w panikę. Po wpisaniu naszych danych okazało się, że w usługa pokazywała w większości sytuacji zupełnie przypadkowe lokalizacje, dostarczające nam niejednokrotnie powodów do śmiechu. Na przykład jednemu z kolegów wyświetlił się.... gabinet ginekologiczny. Jednak w niektórych przypadkach wskazania Map Google okazywały się nad wyraz trafne. Np. po wpisaniu nazwiska szefa naszego laboratorium usługa trafnie wskazała na mapie miejsce jego pracy.
Zobacz, najdziwniejsze zdjęcia, jakie można znaleźć na mapach Google
Skąd Google czerpie wiedzę o lokalizacji konkretnych osób? Z usług wyszukiwarkowego giganta uruchomionych np. na smartfonie. Na trafne podpowiedzi najbardziej są narażone te osoby, które intensywnie korzystają z usług Google takich jak np. Google+ czy działająca stale na smartfonie usługa Google Now i zezwalają tym usługom na monitorowanie bieżącej lokalizacji za pośrednictwem modułów GPS zainstalowanych w telefonie komórkowym. Oczywiście większą szansę na pokazanie lokalizacji zgodnej z prawdą mają osoby o rzadko spotykanych imionach i nazwiskach. Kowalscy i Nowakowie mogą czuć się bezpieczni ;-)
Źródło: The Guardian
Może w poprzednim wcieleniu byłem rycerzem i walczyłem z krzyżakami
pozdrawiam
Sławomir Biedrzycki (sprawdz
pozdrawiam
Sławomir Biedrzycki (sprawdz
LOL
Robot Googlea nieco nadinterpretował Twój brak aktywności na FB ale inżynierowie pracują.